Ten dzień nie skończył się tak zwyczajnie, jak już prawie miał. Żałowałem trochę, że ominęła mnie wczorajsza zorza polarna nad Polską. Jeszcze bardziej żałowałem, że omija mnie zorza nad Arktyką, bo wskaźniki wskazywały, że ciągle jest magnetyczna burza w jonosferze, a nad Longyearbyen chmury… O północy grzecznie wskoczyłem do łóżka i nastawiłem budzik na 4 rano z nadzieją, że może się rozpogodzi i będzie jeszcze coś widać. Ostatnie spojrzenie za okno przed spaniem i… nad wielką górą zasłaniającą pół nieba chyba świeci gwiazda! Dłuższa chwila wpatrywania się w niebo i… jakieś niewyraźne smugi… czyżby to..? Zdaje się, że pobiłem rekord świata w szybkości ubierania się, złapałem aparat i… oto zapis obserwacji mojej pierwszej zorzy polarnej w życiu! To był cudowny spektakl, brak słów po prostu 🙂
by