Recen­zja książ­ki Czy Wiel­ki Wybuch był gło­śny?”

Jeśli nie potra­fisz cze­goś pro­sto wyja­śnić, to zna­czy, że nie­wy­star­cza­ją­co to rozu­miesz – stwier­dził kie­dyś Albert Ein­ste­in. Myśl ta prze­wo­dzi książ­ce pt. Czy Wiel­ki Wybuch był gło­śny?” autor­stwa Jean-Pier­re­’a Laso­ty i Karo­li­ny Gło­wac­kiej. Czy pod tym dość kon­tro­wer­syj­nym tytu­łem kry­je się po pro­stu kolej­na z wie­lu popu­lar­no-nauko­wych pozy­cji na ryn­ku, któ­re sta­ra­ją się w spo­sób łatwy podać na tacy trud­ną nauko­wą wie­dzę, czy też mamy do czy­nie­nia z książ­ką wyjąt­ko­wą tak samo, jak wyjąt­ko­wy jest jej tytuł?

Jean-Pier­re jest fizy­kiem teo­re­ty­kiem i astro­fi­zy­kiem. Karo­li­na to dzien­ni­kar­ka, laik w dzie­dzi­nie, któ­rą zaj­mu­je się wspo­mnia­ny nauko­wiec. Chce jed­nak poznać ota­cza­ją­cy ją świat, a w zasa­dzie Wszech­świat, ze szcze­gó­ła­mi wycho­dzą­cy­mi poza banal­ne tak to wła­śnie dzia­ła, ale przy­czy­na jest zbyt trud­na do wytłu­ma­cze­nia, więc je pomiń­my”. Z pod­staw tego pra­gnie­nia posze­rze­nia wie­dzy wzię­ła swo­je miej­sce kon­cep­cja, z jaką napi­sa­na zosta­ła książ­ka.

Jest to wywiad rze­ka. Auto­rzy pod maską repre­zen­to­wa­nych przez sie­bie boha­te­rów – Jean-Pier­re­’a i Karo­li­ny – zabie­ra­ją nas w podróż po fascy­nu­ją­cym świe­cie odkryć i teo­rii nauko­wych. Nie jest to jed­nak kolej­ny lek­sy­kon fak­tów z histo­rii astro­no­mii i astro­fi­zy­ki. To wła­śnie for­ma roz­mo­wy mię­dzy dwoj­giem boha­te­rów spra­wia, że może­my poczuć się jej żywy­mi świad­ka­mi tak, jak­by­śmy w niej uczest­ni­czy­li.

Auto­rzy posta­wi­li sobie za cel opo­wie­dzieć o trud­nych rze­czach w pro­stych sło­wach. Książ­ka, któ­rą wspól­nie stwo­rzy­li tra­fi zarów­no do tych, któ­rzy nigdy wcze­śniej nie zmie­rzy­li się z tema­ty­ką astro­fi­zy­ki, czy kosmo­lo­gii, jak i też do czy­tel­ni­ków mają­cych już pew­ną wie­dzę ze wspo­mnia­nych dzie­dzin nauki. Oprócz histo­rii odkryć nauko­wych, opi­su zasad dzia­ła­nia mecha­ni­zmów fizycz­nych rzą­dzą­cych świa­tem, znaj­dzie­my w niej mnó­stwo aneg­dot i cie­ka­wo­stek doty­czą­cych słyn­nych uczo­nych, a tak­że nie­sa­mo­wi­te histo­rie zwią­za­ne ze zna­ny­mi eks­pe­ry­men­ta­mi, czy pro­jek­ta­mi badaw­czy­mi. Dowie­my się na przy­kład, że Ein­ste­in ma patent na agre­gat lodów­ki, uszko­dzo­ny kabel w Wiel­kim Zder­za­czu Hadro­nów wywo­łał na świe­cie szok zwią­za­ny z odkry­ciem pręd­ko­ści nad­świetl­nych, a gra­wi­ta­cja nie jest żad­ną siłą, lecz geo­me­trią cza­so­prze­strze­ni!

Nie zabrak­nie rów­nież pol­skich akcen­tów. W zasa­dzie trud­no je nazwać akcen­ta­mi. Nie­ustan­nie bowiem poja­wiać się będą pol­skie nazwi­ska, jak się oka­zu­je, odgry­wa­ją­ce pierw­szo­pla­no­we role w bada­niach nauko­wych po dziś dzień. Bo jak ina­czej nazwać fakt zapro­po­no­wa­nia uży­cia zja­wi­ska soczew­ko­wa­nia gra­wi­ta­cyj­ne­go do poszu­ki­wa­nia bra­ku­ją­cej masy Wszech­świa­ta przez Boh­da­na Paczyń­skie­go, czy też to, jaką rolę ode­grał Leopold Infeld – fizyk teo­re­tyk, przy­ja­ciel Alber­ta Ein­ste­ina, któ­ry pra­co­wał m.in. nad Ogól­ną Teo­rią Względ­no­ści?

Czy­ta­jąc kolej­ne wer­sy książ­ki, będzie­my sami we wła­snej gło­wie zada­wać sobie pyta­nia będą­ce następ­stwem tego, co wła­śnie prze­czy­ta­li­śmy. Patrząc, jakim tokiem rozu­mo­wa­nia idzie Karo­li­na, zda­my sobie spra­wę, że zada­je ona spo­ro pytań, któ­re nie przy­szły­by nam na myśl, a wyda­ją się nie­zwy­kle słusz­ne. Z kolei w innych momen­tach z satys­fak­cją zauwa­ży­my, że poja­wia­ją­ce się w naszych umy­słach pyta­nia pada­ją za chwi­lę z ust Karo­li­ny. Tak skon­stru­owa­ny z uży­ciem związ­ku przy­czy­no­wo-skut­ko­we­go układ fabu­ły nie­zwy­kle wcią­ga i anga­żu­je czy­tel­ni­ka w uczest­nic­two w roz­mo­wie dwoj­ga boha­te­rów.

Roz­mo­wie, któ­ra zaczy­na się nie­win­nie, od pod­staw. Dowia­du­je­my się naj­pierw o pod­wa­li­nach współ­cze­snej fizy­ki i astro­fi­zy­ki. O tym, po co w ogó­le upra­wia się naukę i co taka wie­dza może dać zwy­kłe­mu zja­da­czo­wi chle­ba”. Prze­czy­ta­my o wiel­kich nazwi­skach minio­nych wie­ków i ich dro­dze do ponad­cza­so­wych odkryć. Nie zabra­nie tam takich sław, jak Eukli­des, Gali­le­usz, Kepler, czy Ein­ste­in. Następ­nie Karo­li­na spryt­nie przej­dzie do jesz­cze bar­dziej zasad­ni­cze­go, lecz opar­te­go na moc­nych fun­da­men­tach wie­dzy nauko­wej tema­tu – skąd się tu wzię­li­śmy jako ludzie, z cze­go się skła­da­my i jak prze­bie­ga­ła ewo­lu­cja gwiazd i pla­net, któ­ra dopro­wa­dzi­ła je wszyst­kie do obec­nej posta­ci, a nas oży­wi­ła. Dowie­my się, gdzie jest nasze miej­sce w Kosmo­sie, zarów­no w naszej oko­li­cy” — Ukła­dzie Sło­necz­nym, Galak­ty­ce, ale i w ska­li całe­go Wszech­świa­ta.

Od tego momen­tu musi­my moc­niej zapiąć pasy, bo Karo­li­na zada dość dziw­ne, lecz mają­ce poważ­ne następ­stwa pyta­nie: Czy Wiel­ki Wybuch był gło­śny?”. Ta kwe­stia zapo­cząt­ku­je opo­wieść jesz­cze cie­kaw­szą, niż do tej pory, bo wykra­cza­ją­cą poza naszą intu­icję i poj­mo­wa­nie rze­czy­wi­sto­ści. Wyda­wa­ło­by się, że z pogra­ni­cza scien­ce-fic­tion i fan­ta­sy, ale jed­nak nie­zbi­te nauko­we fak­ty i teo­rie ponio­są nas w począt­ki Wszech­świa­ta, jego ewo­lu­cję oraz kształt, jaki ma dziś. Pozna­my wie­le infor­ma­cji o jego zawar­to­ści i o tym, że wciąż nic” nie wie­my o 95% mate­rii i ener­gii, z któ­rej się skła­da! Ciem­na mate­ria i ener­gia? Z pew­no­ścią ter­min ten nie jest obcy więk­szo­ści z nas. Nie obę­dzie się też bez Ein­ste­ina i jego teo­rii względ­no­ści – tej Szcze­gól­nej i Ogól­nej, by następ­nie dojść do dys­ku­sji mię­dzy boha­te­ra­mi o nie­daw­nym zare­je­stro­wa­niu fal gra­wi­ta­cyj­nych przez inter­fe­ro­metr LIGO. Tu Karo­li­na dotknie tema­tu czar­nych dziur, któ­ry wspól­nie z Jean-Pier­re­’m roz­wi­ną w osob­nym roz­dzia­le swo­jej roz­mo­wy.

Ich dys­ku­sję koń­czy kwe­stia spo­so­bu pra­cy i rozu­mo­wa­nia naukow­ców, a tak­że miej­scu Boga we współ­cze­snej nauce. Pozna­je­my dzię­ki temu kulu­ary warsz­ta­tu fizy­ków i astro­fi­zy­ków, dzię­ki cze­mu łatwiej będzie nam poru­szać się w świe­cie mediów, nie­jed­no­krot­nie szko­dzą­cych nauce poprzez nie­rze­tel­ne i zupeł­nie ode­rwa­ne od rze­czy­wi­sto­ści pre­zen­to­wa­nie jej osią­gnięć.

Czy Wiel­ki Wybuch był gło­śny?” to książ­ka nie­zwy­kle inte­re­su­ją­ca w kon­tek­ście tema­ty­ki, któ­rą poru­sza. Nie mogła­by się jed­nak stać god­ną pole­ce­nia dla dosłow­nie każ­de­go czy­tel­ni­ka, gdy­by nie fakt, z jaką pro­sto­tą i polo­tem prze­ka­zu­je bar­dzo trud­ną wie­dzę. Język, jakim napi­sa­na jest książ­ka, porów­nał­bym śmia­ło do Krót­kiej histo­rii cza­su” Ste­phe­na Haw­kin­ga. Czy­ta się ją łatwo i przy­jem­nie, choć na pew­no trze­ba się w nie­któ­rych momen­tach moc­no sku­pić i nie­kie­dy wró­cić do nich kil­ku­krot­nie, aby dobrze zro­zu­mieć fak­ty w nich prze­ka­za­ne. Naj­waż­niej­szym atu­tem tej pozy­cji jest to, że prak­tycz­nie bez uży­cia rów­nań mate­ma­tycz­nych potra­fi dotrzeć do laika i wyja­śnić mu obra­zo­wo zarów­no mecha­ni­kę ruchu pla­net wokół Słoń­ca, jak i mecha­ni­kę kwan­to­wą!

Na uwa­gę zasłu­gu­je aktu­al­ność książ­ki w rozu­mie­niu obec­ne­go sta­nu wie­dzy. Pozna­my w niej nie­sa­mo­wi­tą histo­rię odkry­cia i zare­je­stro­wa­nia fal gra­wi­ta­cyj­nych. Po 100 latach od ich teo­re­tycz­ne­go prze­wi­dze­nia przez Ein­ste­ina i kil­ku­dzie­się­ciu latach prac nad urzą­dze­niem mogą­cym je zare­je­stro­wać, naukow­cy z pro­jek­tu LIGO doko­na­li pierw­szej ich obser­wa­cji w 2016 roku. Jean-Pier­re opo­wie nam też o nie­sa­mo­wi­tych zało­że­niach teo­rii MOND, któ­ra może w pył roz­bić teo­rię o ciem­nej mate­rii.

Gdzieś pośród kolej­nych pytań Karo­li­ny poja­wia się wzmian­ka, w któ­rej Jean-Pier­re przy­ta­cza nową teo­rię, jako­by czar­ne dziu­ry nie powsta­wa­ły pod­czas wybu­chów super­no­wych, lecz po cichym” i nie­wy­bu­cho­wym akcie ago­nii zapa­da­ją­cej się pod wpły­wem wła­snej gra­wi­ta­cji gwiaz­dy. Jakież było moje zdzi­wie­nie, gdy 25 maja, nie­ca­ły mie­siąc po pre­mie­rze książ­ki, prze­czy­ta­łem w Inter­ne­cie arty­kuł (link) o pierw­szej w histo­rii obser­wa­cji takiej gwiaz­dy przez tele­skop lor­net­ko­wy LBT, tele­skop Hub­ble­’a oraz Spit­ze­ra! Jest to pierw­sze takie odkry­cie po 7 latach poszu­ki­wań tego typu zja­wisk.

Jeśli chce­cie wsiąść do stat­ku kosmicz­ne­go i wybrać się w podróż po Wszech­świe­cie peł­nym nie­sa­mo­wi­to­ści — podróż, któ­rej prze­wod­ni­kiem nie jest zwy­kły kapi­tan opo­wia­da­ją­cy wyuczo­ne na kur­sie kosmicz­ne­go prze­wod­ni­ka, wyświech­ta­ne przez lata woże­nia tury­stów po galak­ty­kach histo­rie, lecz czło­wiek nie­zwy­kle doświad­czo­ny i obda­rzo­ny darem prze­ka­zy­wa­nia wie­dzy — Jean-Pier­re, koniecz­nie rezer­wuj­cie bile­ty! Wraz z adept­ką fachu kosmicz­ne­go kor­sa­rza, Karo­li­ną, któ­ra odby­wa swój pierw­szy lot szkol­ny u boku kapi­ta­na, odbę­dzie­cie lot pełen atrak­cji, słu­cha­jąc wspa­nia­łych opo­wie­ści dzię­ki otwar­tym na oścież drzwiom do most­ka kapi­tań­skie­go…

Facebooktwittermailby feather

Komentarze są zamknięte.